Informacje o Dorota Łosiewicz - Życie jest cudem - 12259861303 w archiwum Allegro. Data zakończenia 2022-10-07 - cena 8,10 zł
Do programu "W tyle wizji" dodzwoniła się młoda kobieta ze Szczecina. W wulgarnych słowach broniła liderki Strajku Kobiet i stwierdziła, że chciałaby, aby Marta Lempart została dyktatorem. W sobotę środowiska feministyczne i proaborcyjne po raz kolejny wyszły na ulice polskich miast, by domagać się zmian w prawie aborcyjnym. Podczas marszu doszło do przepychanek z policją. Funkcjonariusze zdecydowali się użyć gazu. Wśród poszkodowanych znalazła się poseł Koalicji Obywatelskiej Barbara Nowacka. W trakcie zamieszek nagrano skandaliczne zachowanie liderki "Strajku Kobiet". Marta Lempart jak zwykle zachowywała się niezwykle wulgarnie. Aktywistka wrzeszczała na jednego z policjantów. W pewnym momencie chciała opluć funkcjonariusza, ale zapomniała, że nosi maseczkę, więc... opluła samą siebie. W jednym z programów "W tyle wizji" prowadzący komentowali zachowanie Lempart. Jacek Łęski określił je jako "dyktaturę". Dodał, że "z tradycyjnymi wartościami i rodziną walczono również w Rosji stalinowskiej". – Mam nadzieję, że pani Marta Lempart nam tego nie zafunduje i nikt ich nie wybierze. Chociaż one próbują jakby obalić władzę na drodze rewolucji – skomentowała współprowadząca, Dorota Łosiewicz. Po kilku chwilach na antenę dodzwoniła się kobieta, która w niewybredny sposób broniła liderki Strajku Kobiet. –Ja bym chciała powiedzieć, że jako młoda osoba zdecydowanie popieram panią Martę Lempart i bardzo bym chciała, żeby została naszym dyktatorem, jak to państwo ujęliście. Myślę, że mam stuprocentowe prawo do tego, by powiedzieć temu rządowi po prostu wypi****lać – powiedziała. – Nie ma sensu krytykować tej młodej damy, tylko życzyć jej, żeby kiedyś na tydzień była pod dyktaturą pani Marty Lempart. Zobaczymy, jak by wtedy piszczała – odpowiedział jej Jacek Łęski. Czytaj też:Schetyna uderza w prezydenta Dudę: Nie jest chyba na tyle dojrzały...Czytaj też:Kosiniak-Kamysz o interwencji prezydenta: Najlepsi twórcy memów nie wymyśliliby tego Źródło: / tvpinfo
Informacje o Życie jest cudem Dorota Łosiewicz - 7186294359 w archiwum Allegro. Data zakończenia 2018-05-28 - cena 21,37 zł
„Mama na obcasach” to cykl wywiadów z kobietami, dla których zarówno realizacja zawodowa, jak i posiadanie dzieci są najważniejszymi celami w życiu. Wybrane bohaterki, w rozmowie z Magdaleną Szefernaker, opowiedzą o tym jak na co dzień skutecznie łączą te dwa niezwykle wymagające obszary życia. Zmierzą się także ze stereotypowym przekonaniem, że kobieta musi wybrać czy robi karierę zawodową, czy chce mieć rodzinę i zająć się dziećmi. Pokażą, że macierzyństwo to nie przeszkoda, ale często wręcz przeciwnie – początek kariery zawodowej. Poniedziałkowym gościem poranka „Siódma 9” była Dorota Łosiewicz – mama czwórki dzieci: 15-letniej Mai, 12-letniego Janka, 10-letniej Hani i 5-letniej Anielki, dziennikarka telewizyjna i prasowa, autorka książek. Prowadzi programy publicystyczne w TVP INFO – „W tyle wizji” i „Kwadrans Polityczny”. (MSz): Doroto, które z tych określeń najbardziej pasuje do Ciebie – mama, dziennikarka czy pisarka? (DŁ): Wszystkie pasują, ale moje codzienne działania determinuje głównie ta pierwsza funkcja, czyli funkcja mamy, dlatego że wszystkie moje życiowe decyzje, które podejmowałam, decyzje o tym, co będę robić, które propozycje wybiorę, a które odrzucę, zawsze były podejmowane z myślą o rodzinie i o dzieciach. Wiedziałam, że muszę zaoszczędzić jak najwięcej czasu, więc wygodniej było mi na przykład być pisarką i pisać książki, jak również być publicystką i komentować rzeczywistość, niż być dyrektorem, prezesem czy przyjąć jakąkolwiek inne funkcje, które pojawiały się przez lata. To znaczy, że Twoja praca zawodowa pomaga Ci w wypełnianiu funkcji mamy? Staram się, żeby mi nie przeszkadzała, w tym sensie, żeby wszystko można było jakoś połączyć. Praca zawodowa jest oczywiście dla mnie ważna, chociażby po to, żebym mogła się realizować jako kobieta, ale funkcja mamy też jest bardzo ważna, ba nawet kluczowa i najważniejsza. Zdarzało mi się w przeszłości, jak miałam mniej dzieci, pełnić takie funkcje, które sprawiały, że na dom było dużo mniej czasu, a nawet były takie momenty, że nie było go w ogóle. I to nie była dobra sytuacja. Zawsze dążyłam do takich warunków, żeby znaleźć balans między pracą i zadowoleniem, a domem i dziećmi. W tym wszystkim o czym mówisz, w tych zabieganych czasach, zdecydować się na czwórkę dzieci może się wydawać lekkim szaleństwem. To jest lekkie szaleństwo, ale to jest też dużo szczęścia, morze miłości i w ogóle nie wyobrażam sobie, że mogłabym nie być mamą tej czwórki dzieci. To jest tak z każdym kolejnym dzieckiem, ktoś mi to kiedyś powiedział i utkwiło mi to w pamięci, że to jest jak gra komputerowa – z każdym dzieckiem wchodzi się na wyższy etap i pewne rzeczy trzeba robić szybciej, lepiej, sprawniej i człowiek się do tego etapu dostosowuje. No i faktycznie tak jest – pewne takie zorganizowanie rzeczywistości, zaplanowanie różnych rzeczy sprawia, że udaje się pewne etapy pokonywać. A co więcej starsze dzieci pomagają przy tych młodszych dzieciakach, w związku z czym te młodsze można zostawić ze starszym rodzeństwem i są nawet takie momenty, że wydaje mi się, że dużo trudniej było jak miałam tylko jedno dziecko, bo trzeba było całą swoją uwagę poświęcić tylko jednemu, niż jak jest czwórka. Niesamowite jest to jak oni się bawią, jakie są miedzy nimi różne relacje, interakcje, jak robią różne rzeczy razem, a mi nawet czasem udaje się usiąść z książką i wtedy sobie myślę – o rany, jak to się w ogóle stało? Niesamowicie zorganizowana jest ta Twoja, ta Wasza gra komputerowa. Okazuje się, że nie tylko masz czas żeby czytać książki, ale znajdujesz jeszcze chwile, żeby pisać te książki. Teraz jest na to mniej czasu, choć ostatnio udało mi się napisać rozdział do książki „Śmierć warta zachodu”, która akurat weszła na rynek i której jestem jedną ze współautorek. Próbuję też napisać coś dla dzieci, ale póki co to jest takie moje marzenie, że kiedyś będę siedziała i pisała książki dla dzieci i może uda mi się w przyszłości to zrealizować. Cieszę się, że tutaj padły słowa „Wasza” logistyka i „Wasza” rodzina, i trzeba te słowa jasno powiedzieć, że tutaj jesteśmy w tym wszystkim razem z moim mężem, i przy całej logistyce, przy realizowaniu planu dnia nie jestem sama, bo ja przecież sama tego wszystkiego nie ogarniam, chyba nawet nie dałabym rady, a gdyby tak było to zapewne byłoby mi bardzo trudno. Czyli to jest ten Twój sposób, ta Wasza recepta na to, żeby ten balans między pracą a domem został zachowany? Ja zawsze bardzo się irytuję w sytuacji, gdy ktoś mnie pyta czy mąż mi pomaga w tym wszystkim? Mąż mi nie pomaga, bo my razem tworzymy rodzinę i mój mąż doskonale wie jakie zadania są w naszej rodzinie do wykonania i ja też to wiem. Dzielimy się razem tymi zadaniami i tu nie jest tak, że ktoś komuś pomaga, czasem może to nawet ja pomagam mężowi, a nie on mi. Jesteśmy po prostu razem odpowiedzialni za tę rodzinę. Mój mąż doskonale sobie radzi, wie które ubrania są których dzieci, co kto lubi jeść, a czego nie lubi. Jak mam na przykład poranek w pracy to on zostaje sam z ubraniem dzieci i doskonale odnajduje się w tej sytuacji – nie szuka, nie biega po szafach i nie pyta dzieci co jest czyje? Wielki szacunek dla Twojego męża. Niewątpliwie należy się. Masz jakieś grzechy macierzyństwa – coś co nie wychodzi Ci tak jakbyś chciała i jest jeszcze do poprawy? Zapewne takim moim grzechem macierzyństwa jest odżywianie. Czasem, żeby zaoszczędzić czas, o którym mówiłyśmy i którego czasami jest po prostu mało, pozwalam dzieciom na takie grzeszki kulinarne jak chociażby zamówienie pizzy albo wyjście gdzieś na jedzenie. Nie jestem też tak bardzo restrykcyjna jeżeli chodzi o cukier, raz w tygodniu pozwalam im też zjeść chipsy, co pewnie spotka się z krytyką niektórych mam. Wydaje mi się jednak, że gdybyśmy tak wprowadzili same zakazy i powiedzieli, że niczego nam nie wolno to te dzieci w którymś momencie poza domem i tak sięgnęłyby po to czego im nie wolno. Może czasem lepiej im pozwolić w niedużej ilości coś chapsnąć w domu, niż gdyby miały się obżerać gdzie indziej. A poza tym cały proces wychowania to jest bardzo trudna sprawa i nie wiem kiedy skończy się sukcesem? Chyba za sukces trzeba będzie uznać jak na starość będzie mi kto miał podać szklankę wody. Czy miałaś takie sytuacje, że musiałaś zrezygnować z czegoś w pracy na rzecz macierzyństwa? Tak jak już powiedziałam na początku rezygnowałam z różnych ciekawych propozycji zawodowych, które się pojawiały, ale ani razu tego nie żałowałam. Zawsze wybierałam te możliwości, które pozwalały mi łączyć macierzyństwo z pracą. Na przykład w moim przypadku można pisać z domu, można to robić również wieczorem, jak już dzieci się położą. Co więcej czasem idę na program poranny, czasem na program wieczorny, ale wtedy starczy też czasu na odebranie dzieci ze szkoły, na ugotowanie obiadu i jest też czas na to, żeby choć czasami być w domu jak dzieci przychodzą. Przy takiej pracy – nazwijmy to wolnym zawodem, choć wolny zawód zazwyczaj oznacza, że jesteś cały czas w pracy – możesz pewne elementy dnia tak sobie poukładać, że na wszystko gdzieś tam starczy czasu. W każdym razie żadnych wyborów, ani żadnych decyzji nigdy nie żałowałam, choć wszystkie, a na pewne większość z nich były podporządkowane dobru dzieci i dobru rodziny. Zdradź nam swoją receptę – jak Ty organizujesz to wszystko, żeby pogodzić pracę z zajęciem się domem i dziećmi? Pierwsza sprawa to jest na pewno to, że jesteśmy w tym razem – czyli ja i mąż, a już na pewno nie jestem w tym sama. Po drugie staram się być dobrze zorganizowana i szybko pracować – to znaczy jak muszę napisać tekst i wiem, że mam na to dwie godziny to siadam i piszę ten tekst przez dwie godziny, i w tym czasie nie chodzę, nie wychodzę na papieroska, nie piję kawy, nie dyskutuję, tylko po prostu siadam i pracuję. My matki jesteśmy bardzo dobrze zorganizowane. Moim zdaniem w ogóle matki są świetnymi pracownikami, dlatego że pracują bardzo efektywnie i bardzo wydajnie. To już prędzej panowie czasem sobie pochodzą, podyskutują albo się pozastanawiają, a kiedy my musimy coś zrobić i mamy na to przeznaczony czas to wykorzystujemy go maksymalnie i jak najbardziej efektywnie, żeby potem móc maksymalnie i efektywnie wykorzystać czas z dzieciakami. Dlatego też na przykład nie można za bardzo znaleźć Ciebie w mediach społecznościowych? Trochę się to też przekłada się na moją aktywność w mediach społecznościowych – nie ma mnie na Twitterze, nie ma mnie na Instagramie, ponieważ uważam, że to są pożeracze czasu. To są oczywiście również narzędzia pracy dziennikarskiej, ale można przecież śledzić Twitter nie będąc tam. Dzięki temu, że nie ma mnie na tych kanałach społecznościowych zaoszczędzam dużo czasu, a i tak Facebook jest wystarczająco dużym pożeraczem czasu. I to jest właśnie jeden z tych powodów, dla którego nie ma mnie na Twitterze. Po prostu szkoda mi tego czasu, który bym tam traciła. Poza tym jest tam też dużo hejtu, dużo utarczek słownych, dużo takiej bijatyki i ja nie chcę zaczynać dnia od tego, żeby się na przykład z kimś pokłócić. Wolę chociażby zacząć dzień od przytulasa z Anielką, która włazi do łóżka i się przytula. To jest zdecydowanie przyjemniejsze. Dziękuję bardzo za rozmowę.
Posiada piętnaścioro rodzeństwa oraz osiemnaście własnych dzieci. Nic dziwnego, że ma mnóstwo życiowego doświadczenia. O kim mowa? O Rosie Pich propagatorce
Książki The Facto Oszczędzasz 14,18 zł (32% Rabatu) Wysyłka: 1-2 dni robocze+ czas dostawy Opis Najbardziej wyczekiwana książka ostatnich lat. O Lechu i Marii Kaczyńskich opowiada ich córka. To przede wszystkim historia wielkiej, czułej miłości. Poza tym to saga rodzinna dowiemy się z niej, jakim ojcem i dziadkiem był Prezydent RP i jakie ubranka dla lalek szyła Pierwsza Dama. Ale Marta Kaczyńska nie unika też tematów politycznych. Opowiada o dawnych przyjaciołach ojca, którzy stali się jego wrogami. I kreśli portret Lecha Kaczyńskiego jako wizjonerskiego męża stanu. Szczególnie poruszające są wspomnienia Autorki z tragicznego kwietnia 2010 roku. Książkę ilustruje ponad 120 unikatowych zdjęć, głównie z prywatnego archiwum Marty Kaczyńskiej. Inne propozycje autorów - Kaczyńska Marta, Łosiewicz Dorota Podobne z kategorii - Książki Darmowa dostawa od 199 zł Rabaty do 45% non stop Ponad 200 tys. produktów Bezpieczne zakupy Informujemy, iż do celów statystycznych, analitycznych, personalizacji reklam i przedstawianych ofert oraz celów związanych z bezpieczeństwem naszego sklepu, aby zapewnić przyjemne wrażenia podczas przeglądania naszego serwis korzystamy z plików cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień przeglądarki lub zastosowania funkcjonalności rezygnacji opisanych w Polityce Prywatności oznacza, że pliki cookies będą zapisywane na urządzeniu, z którego korzystasz. Więcej informacji znajdziesz tutaj: Polityka prywatności. Rozumiem Rozmowa z Dorotą Łosiewicz, mamą czwórki dzieci: 15-letniej Mai, 12-letniego Janka, 10-letniej Hani i 5-letniej Anielki, a do tego dziennikarką telewizyjną i prasową, prowadzącą m. in. „W tyle wizji” i „Kwadrans Polityczny” w TVP INFO oraz autorką książek. Dorota Naruszewicz Dorota Naruszewicz: mąż, dzieci, ślub, Klan, wiek, wzrost, Instagram, joga - te kwestie dotyczące polskiej aktorki ciekawią was najbardziej. Zbieramy je w jednym newsie! Dorota Naruszewicz: mąż, dzieci, ślub, Klan, wiek, wzrost, Instagram, joga - te frazy na temat aktorki wpisujecie w Google najczęściej. Co warto wiedzieć o Dorocie Naruszewicz? Aktorka z pewnością największej liczbie widzów znana jest jako Beata z serialu Klan, w którą to rolę wcielała się od samego początku powstania serialu. Paweł Królikowski: wiek, wzrost, żona, dzieci, brat, Instagram Dorota Naruszewicz: mąż W 2005 roku aktorka wyszła za mąż za Tomasza Żórawskiego, z którym związana była wcześniej przez 10 lat. Dorota Naruszewicz: dzieci Para ma dwie córki - 16-letnią Ninę oraz 13-letnią Nellę. Dorota Naruszewicz: Klan Aktorka rozpoczęła pracę na planie serialu Klan w 1997 roku. Wcielała się w postać Beaty Chojnickiej, córki Elżbiety i Jerzego. Zdecydowała się jednak zrezygnować z grania w telenoweli w 2011 roku. Co ciekawe, dwa lata później w roli Beaty zastąpiła ją w Klanie Magdalena Wójcik. Dorota Naruszewicz: wiek Aktorka urodziła się 1 marca 1971 roku - w 2019 skończy 48 lat. Dorota Naruszewicz: Instagram Instagram aktorki to dorotanaruszewicz_. Naruszewicz prowadzi konto na Instagramie od niedawna, pierwsze posty są z września 2018 roku. Aktorka często wrzuca zdjęcia z prywatnych chwil, które spędza w gronie rodziny.
\n\n\n \n\ndorota łosiewicz z rodziną

Proszę się nie mitygować, nie autocenzurować, proszę walić prosto z mostu co Panu w duszy gra, niech się Pan nie daje zaszczuć prawicowym mediom. Prawdziwi Polacy są z Panem! Tomaszowi Lisowi wypada podziękować za celne obnażenie metod działania PO. Choćby i niechcący. Dorota Łosiewicz

"Rodziny wielodzietne odzyskują godność". 500+ działa! – Dorota Łosiewicz pisze o widocznych już efektach sztandarowego programu rządu Beaty Szydło Krótko po ogłoszeniu programu Rodzina 500+ na rząd Beaty Szydło spadła fala krytyki ze strony opozycji. Atakowano wysokie koszty, posądzano o wątpliwą skuteczność i powtarzano, że pieniądze z programu zostaną roztrwonione. Teraz – blisko 10 miesięcy od uchwalenia programu – okazuje się, że wszyscy się mylili. Wystarczy krótkie spojrzenie na dane statystyczne, żeby przekonać się, że program zaczyna działać - liczba urodzeń w Polsce rośnie – pisze na łamach nowego wydania tygodnika „wSieci” Dorota Łosiewicz. Warto zauważyć, że widać wyraźny wzrost urodzeń w ostatnich dwóch miesiącach 2016 r. W listopadzie wzrost ten wyniósł 5 tys. w stosunku do listopada 2015 r., a w grudniu – już ok. 5,7 tys. W przypadku dzieci urodzonych w końcówce roku początek ciąży ich mam przypadł po uchwaleniu programu. [...] Jeśli więc miałby to być zbieg okoliczności, to trzeba przyznać, że jest on wyjątkowo korzystny dla rządzących. Do tej pory wyższą liczbę urodzeń GUS notował w miesiącach wiosennych, nie zimowych. Co więcej, ostatnio taka sytuacja, że obserwujemy wzrost urodzeń dwa miesiące z rzędu, zdarzyła się w 2011 r. – pisze Dorota Łosiewicz. Jednak program Rodzina 500+ to nie tylko przyrost dzietności co również zauważa autorka. Obok aspektu demograficznego niezwykle ważny jest czynnik socjalny programu Rodzina 500+. Rządowym wsparciem objęto 3 mln 780 tys. dzieci. Aż 1 mln 590 tys. pierwszych dzieci dostało rządowe wsparcie. Głównymi beneficjentami programu są rodziny z dwójką dzieci, wielodzietni oraz mieszkający na wsi. Nie ma wątpliwości, że 500+ wpływa na obniżenie nierówności dochodowych. Także dzięki środkom z 500+ wiele rodzin zyskało stabilność finansową i może po raz pierwszy pozwolić swoim dzieciom na normalne życie. Rodziny wielodzietne odzyskują godność. Wychodzą z długów, zaczynają lepiej odżywiać dzieci, mogą im kupić buty, podstawowe ubrania. Nie muszą już tylko liczyć na odzież po kimś. To przywróciło poczucie godności i własnej wartości. Efekt programu widać nie tylko w polskich instytutach badawczych, został on także dostrzeżony w skali ogólnoeuropejskiej. Dzięki programowi 500+ Polska z szarego końca unijnych państw wspierających rodziny przesunęła się do czołówki stawki. Teraz zajmuje 4. miejsce na 28 państw Unii Europejskiej pod względem poziomu wsparcia rodzin w stosunku do przeciętnego wynagrodzenia w poszczególnych krajach – wynika z raportu firmy doradczej PwC „Ulgi podatkowe i świadczenia rodzinne w UE”. To awans aż o 16 miejsc w porównaniu z poprzednim rokiem. Przed nami znajdują się jedynie Francja, Węgry i Austria. Pomimo nieustających głosów krytyki programu i związanych z nim wydatków wszyscy są zgodni, że efekty jakie przynosi są nie do przecenienia. Polska bardzo potrzebuje tego, żeby nasze tendencje demograficznie się zmieniły. Bez tego w 2050 r. będziemy mieć jedno z najstarszych społeczeństw w Europie, a to negatywnie odbije się na tempie wzrostu gospodarczego – podsumowuje prof. Marek Kośny, ekonomista. Więcej na temat pozytywnych efektów programu Rodzina 500+ w nowym numerze tygodnika „wSieci”. w sprzedaży od 6 lutego br., także w formie e-wydania – szczegóły na Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół . 74 206 417 119 310 149 613 33

dorota łosiewicz z rodziną